Lampki, bombki i renifery


Denerwuje Was, że z roku na rok coraz szybciej pojawiają się świąteczne reklamy? Że sklepowe witryny przedwcześnie krzyczą “święta tuż tuż”? Mnie nie :) Uwielbiam jesień, ale z pierwszym spadającym liściem, zaczynam powoli myśleć o czasie świąteczno-zimowym. Cieszy mnie każda świąteczna piosenka i nie odmawiam sobie zakupu gadżetów i dekoracji, bo jest za wcześnie. Jeśli mamy na to ochotę, nigdy nie jest za wcześnie! :)

Dodałam mieszkaniu zimowo-świątecznej atmosfery już 12 listopada. Cieszyłam się jak dziecko, kupując świeczki i lampki, zwłaszcza, że to pierwszy okres przedświąteczny, który spędzam w tym mieszkaniu i z tym mężczyzną u boku. Przytulność i ciepła domowa atmosfera to dla mnie priorytet.

Mój mężczyzna jest trochę moim przeciwieństwem w tym temacie. Nie jest fanem świątecznej atmosfery, a podczas zakupów nie rozumiał moich wyborów (mamy już taką świeczkę, te lampki są jakieś dziwne, nie myślisz, że ten renifer jest kiczowaty). Ale jak wszystko było już poustawiane, lampki były włączone, świeczki i kominek zapachowy zapalone, to stwierdził, że mu się podoba i jest bardzo przyjemnie :)





Gdy wracam z pracy jest już ciemno. Robi się coraz zimniej. Ale wiem, że wrócę do domu, założę puszyste legginsy z Lidla (moje ostatnie wspaniałe odkrycie :D), włączę lampki i zrobię sobie coś ciepłego do picia. To mi wystarcza, żeby poczuć się szczęśliwą.





Lubicie czas przedświąteczny i świąteczno-zimowe dekoracje?

Komentarze

Popularne posty