Moja bułgarska historia


W Bułgarii nie znalazłam się z przypadku. Jeszcze na studiach wiedziałam, że chciałabym spróbować tu zamieszkać. Przekonały mnie do tego dwa wyjazdy w ramach programu Erasmus. Wiele osób, zwłaszcza Bułgarów, mówiło wtedy, że życie na Erasmusie rządzi się swoimi prawami, że zwykła codzienność w Bułgarii mnie zawiedzie i wszystko, co mnie fascynowało, zacznie mnie denerwować. Myślałam wtedy, że może jest w tym wiele racji, jednocześnie zupełnie się nie zniechęcając.

Na piątym roku, będąc trzy miesiące w Błagoewgradzie, poznałam pewnego Bułgara. Po rocznym związku na odległość postanowiłam wyjechać do Bułgarii. Zamieszkaliśmy razem w Płowdiwie. To, że nie jest to facet dla mnie, podświadomie czułam już na początku znajomości. Nie mieliśmy jednak szansy na prawdziwe poznanie się. Każdy kto przeżył związek na Skype wie, że jest to tylko namiastka prawdziwej relacji. Mimo to chciałam spróbować, żeby nigdy nie żałować, że tego nie zrobiłam.


Mieszkaliśmy razem prawie rok. To był dla mnie bardzo trudny czas. Nie mogłam znaleźć pracy, czułam się niepotrzebna, nie miałam żadnych znajomych, a w związku nie układało się najlepiej. Mimo to, co zadziwiające, dobrze się czułam w Bułgarii i wiedziałam, że to moje miejsce. Miałam jednak potrzebę zmienienia czegoś w moim życiu.


W momencie, w którym najbardziej tego potrzebowałam, znalazłam pracę. I wtedy wszystko się zmieniło. Stałam się niezależna, uwierzyłam w siebie, znalazłam znajomych w Płowdiwie. Jak nietrudno się domyślić, związek nie przetrwał. W pracy poznałam mojego obecnego chłopaka, który (mówię to cichutko, pukając na wszelki wypadek w niemalowane) okazał się być moim księciem z bajki.


Rację mieli ci, którzy mówili, że bułgarska codzienność nie ma nic wspólnego z erasmusowym życiem. Tylko, że ta codzienność podoba mi się bardziej. Nie wiem, czy wierzę w przeznaczenie, ale wiem, że w moim życiu wszystko ułożyło się tak, jak powinno. Każda chwila miała sens. Nie żałuję, że przyjechałam do Bułgarii, będąc w związku bez przyszłości. Nie żałuję, że po pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej nie przyjęli mnie do pracy, która wtedy wydawała mi się spełnieniem marzeń. Nie żałuję, że nie uciekłam z Bułgarii, mimo że były takie momenty, w których czułam się bardzo samotna. Dzięki temu jestem teraz tu, gdzie jestem. I jest mi dobrze.

Komentarze

Popularne posty