8# Prawdziwe historie z Bułgarii: Ostatnie chwile Walji

15 kwietnia 2014 roku 24-letnia Walentina Iwanowa wsiada do taksówki i prosi o zawiezienie jej do parku Morska Gradina. Gdy wysiada z samochodu, ślad po niej ginie. 17 maja, ponad miesiąc później, jej ciało zostaje znalezione w burgaskim porcie. Według policji Walja popełniła samobójstwo, ale jej bliscy w to nie wierzą. Jak wyglądały ostatnie chwile życia Walji?

Walentina Iwanowa urodziła się 13 grudnia 1989 roku. W 2014 roku była pielęgniarką dentystyczną i mieszkała w domu w burgaskiej dzielnicy Łozowo. Na drugim piętrze budynku mieszkali jej brat i ojciec Iwan Iwanow, a ona – wraz ze swoim chłopakiem Walentinem – zajmowała pierwsze piętro. Mieszkali razem od roku. Jej mama, Penka Iwanowa, pracowała w tym czasie w hotelu w Austrii.

Jak zeznał po zaginięciu Walji jej ojciec, 15 kwietnia późnym wieczorem dziewczyna była już ubrana w piżamę i przygotowywała się do snu. Około 23:30 zapalili razem papierosa i Iwan poszedł spać. Jej chłopak miał w tym czasie nocną zmianę. Wcześniej Walja rozmawiała przez Skype ze swoją mamą, która powiedziała później, że Walja była uśmiechnięta i miała dobry nastrój. Jak co wieczór, zrobiła sobie manicure i fryzurę, żeby następnego dnia być gotowa do pracy.

Nie wiadomo, czy Walja nie miała w planach kłaść się spać, czy po prostu jej plany się zmieniły, ale po północy, gdy jej tata już się położył, wymknęła się z domu i złapała taksówkę w centrum dzielnicy Łozowo. Taksówkarz zeznał później, że była spokojna, rozmawiała z nim i zapaliła papierosa. Powiedziała mu, że jedzie na imprezę z przyjaciółmi. Taksówkarz zaproponował jej, żeby wzięła jego numer i zadzwoniła do niego, jak będzie potrzebować podwózki z powrotem. Wzięła, wysiadła z samochodu i poszła najprawdopodobniej w stronę parku. Po tym ślad po niej zaginął.

W środę, 16 kwietnia około południa, stomatolog Danieł Iliew, który był pracodawcą Walji, zadzwonił do jej chłopaka Walentina, pytając, dlaczego Walja nie stawiła się w pracy. Zaraz po tej rozmowie, Walentin zgłosił zaginięcie dziewczyny.

Policja rozpoczęła działania już następnego dnia. Przed południem mundurowi zebrali się w parku, przed którym wysiadła Walja, zbierali zapisy z kamer i rozmawiali z potencjalnymi świadkami. Po południu informacja o zaginięciu trafia do mediów, a policja rozmawia z ojcem Walji i taksówkarzem, który jako ostatni widział ją żywą.

O 16:00 jeden ze śledczych powiedział, że przejrzano ponad 40 zapisów z kamer znajdujących się przy wejściu do parku, wzdłuż alei oraz obok mola i nie znaleziono na nich osoby, która wyglądałaby jak Walja. Zapisy z kamer zostały także pokazane ojcu Walji, który potwierdził, że niczego na nich nie było.

Po 21:00 tego samego dnia stało się jednak coś dziwnego – policja wydała krótkie oświadczenie, w którym ogłasiła, że sprawa jest wyjaśniona, na pewno nie chodzi o przestępstwo, a na 90% doszło do samobójstwa i Walentina skoczyła z mola do morza.

Od tego czasu w mediach zaczęły pojawiać się najrozmaitsze artykuły, po przeczytaniu których można mieć niemal pewność, że to było samobójstwo. Jego powodem miał być konflikt między nią a jej ojcem albo problemy psychiczne dziewczyny, która brała nielegalne tabletki na odchudzanie, nie lubiła swojego wyglądu i miała depresję.

Od momentu wydania oświadczenia wszystkie działania policji i prokuratora Dimo Madżarowa miały na celu potwierdzenie wersji z samobójstwem. 

Nie trzeba być Sherlockiem, żeby stwierdzić, że coś tu jest nie halo.

Ważną częścią tej układanki może być chłopak Walji i to, czym się zajmował. Mężczyzna był policjantem i pracował w grupie Sigma, czyli zmotoryzowanej jednostce specjalnej bułgarskiej policji. W dniu zaginięcia dziewczyny miał mieć nocną zmianę.

Ktoś podał też do mediów wiadomość, że istnieje zapis, na którym Walja zostawia swoje ubrania i torebkę i skacze do wody. Jej matka prosiła policję o pokazanie tego nagrania, ale tego nie zrobili. Pokazali jej jedynie zapis z kamery obok mola, na którym widać, jak Walja o 1:50 wchodzi po schodach, idąc w stronę pomnika marynarza, czyli w kierunku przeciwnym do morza. Powiedzieli jej, że więcej zapisów nie ma

Telefon Walji został znaleziony na ulicy "Makedonija". Mieszkał tam rybak, który twierdził, że znalazł go na pomoście. Matka poprosiła o wykaz połączeń dla numerów Walji i Walentina. Otrzymała odpowiedź, że operatorzy nie udostępniają takich informacji. Pokazali jej jednak jakieś niepełne dane, na których udało jej się zauważyć, że w noc zaginięcia Walja rozmawiała z Walentinem od 19:00 do 20:00.

W czasie poszukiwań Walentin czasem udzielał się w mediach, był też aktywny na Facebooku, gdzie zamieszczał informacje, że jest poszukiwana oraz rzewne opisy.

„I niebo zapłakało w ten smutny dzień… dla mnie, dla krewnych Walji i dla wszystkich ludzi, którzy ją znają i kochają. Czy to krople deszczu, czy łzy, które wylaliśmy z żalu i nadziei, że znowu do nas wrócisz. Bardzo Cię kochamy, nasze serca są złamane, a godziny mijają powoli i boleśnie w nocy i ciemnym dniu do momentu, w którym będę mógł Cię przytulić i pocałować. Modlę się, żebyś była silna, gdziekolwiek jesteś. Nie jesteś sama, wszyscy jesteśmy z tobą.”

34 dni po zgłoszeniu zaginięcia pewien 18-latek zauważył ciało na falochronie w burgaskim porcie. Było w stanie silnego rozkładu. Według śledczych ciało znajdowało się prawdopodobnie pod skałami znajdującymi się w pobliżu i wskutek rozkładu, zostało wyrzucone na powierzchnię. Jest to jednak  mało prawdopodobne, dlatego że na zdjęciu z dnia jego znalezienia widać, że ciało było położone między gwiazdoblokami (rodzaj falochronu), było dość wysoko i daleko od morza. Należałoby zbadać, czy możliwe jest, aby fala mogła tak wysoko wyrzucić ciało. Oczywiście nikt tego nie zrobił.

Nikt nie przeanalizował również tego, czy możliwe jest, żeby ciało Walji znalazło się obok portu, jeżeli skoczyła z mola. Według mapy wydanej przez Bułgarską Akademię Nauk w 2001 roku, ciała topielców są wyrzucane zazwyczaj poza zalewem. Kilka miesięcy przed zaginięciem Walji, z mola skoczył chłopak, którego ciało zostało odkryte poniżej Carewa (około 65 km na południe).

18 maja, dzień po znalezieniu ciała, zostało ono zidentyfikowane. Co zaskakujące, o identyfikację nie zostali poproszeni rodzice Walji, a zrobił to Walentin. Rodzicom wzięto próbki DNA i pokazano im ubrania dziewczyny. Gdy matka poprosiła o to, aby zobaczyć ciało, powiedziano jej, że zostało już zapieczętowane.

W sierpniu prokurator Madżarow powiedział mediom, że nie można stwierdzić, jaka była przyczyna śmierci, dlatego że ciało było w stanie tak silnego rozkładu. Zlecono wykonanie kolejnej ekspertyzy w Warnie, gdzie dysponują odpowiednią aparaturą. Ustalono, że przyczyną śmierci było utopienie, ale nie można stwierdzić, jak do niego doszło.

Matka Walji dodaje, że w ekspertyzie medyków jest kilka niejasności, których nikt nie może jej wyjaśnić. Walja miała dziurę w brzuchu i brakowało jej dwóch przednich zębów. 

W wywiadzie w 2016 roku Penka Iwanowa mówi, że absolutnie nie wierzy, że to było samobójstwo. Ma wiele wątpliwości związanych z działaniami policji i prokuratury. Zaraz po znalezieniu ciała wypowiada się dobrze o Walentinie, chłopaku Walji, ale dwa lata później jej podejście jest już inne. W jego zachowaniu jest kilka dziwnych rzeczy.

  • Dziwne jest, że od razu po otrzymaniu telefonu od stomatologa, zgłasza zaginięcie. Nie ma żadnych informacji, że próbował się najpierw skontaktować z kimś z rodziny Walji czy pojechać do ich domu, co byłoby bardziej naturalną reakcją w takiej sytuacji.
  • 17 kwietnia (dzień zgłoszenia zaginięcia) po godz. 15:00 Walentin mówi jednej z agencji informacyjnych, że Walja wyszła z domu tylko z 20 lewami w kieszeni. Skąd mógł to wiedzieć, skoro twierdził jednocześnie, że 48 godzin przed zaginięciem nawet się nie widzieli?
  • Walentin przekazał matce Walji jej klucze do pracy oraz domu, twierdząc, że znalazł je na garażu. Penka twierdzi, że dziewczyna nigdy ich tam nie zostawiała. Dał jej też dowód osobisty dziewczyny i jej zaoszczędzone 700 lewów, które podobno zostawiła w domu.

Od 2016 roku sprawa jest zawieszona, ale w dowolnym momencie, w przypadku ewentualnych nowych dowodów, śledztwo może zostać wznowione

Po znalezieniu ciała Walji jej ojciec Iwan rzucił pracę i zamknął się w sobie. Nie chciał z nikim rozmawiać. 21 sierpnia 2014 roku był sam w domu. Penka pracowała w hotelu w Słonecznym Brzegu, a jego syn mieszkał w dzielnicy obok. Po godz. 16:00 poszedł odwiedzić ojca, który od miesięcy prawie nie wychodził z domu. Nie mogąc go nigdzie znaleźć, zajrzał na strych. 54-letni Iwan powiesił się, nie zostawiając listu pożegnalnego.

W sąsiedztwie mówi się, że nad domem wisi klątwa. Należał do rodziców Penki – Wyły i Dima, którego nazywali Dimo Brysnarja (Dimo Golibroda). Zarówno Wyła, jak i jej syn – brat Penki – także się powiesili. Ludzie mówią, że mimo że jej matka temu zaprzecza, Walentina też miała problemy psychiczne, a będąc nastolatką, połknęła dużą ilość tabletek z powodu nieszczęśliwej miłości. Podobno miała kompleksy z powodu swojej wagi i przed balem maturalnym była na bardzo drastycznej diecie. Odbiło się to na jej psychice i chodziła do psychiatry. Jej matka jednak nie potwierdza tych informacji.

Obecnie dom Dima Golibrody stoi pusty. Penka wraz z synem mieszkają za granicą, a Walentin ma żonę i dziecko. Nie jest już częścią grupy Sigma, a pracuje w policji granicznej. Prawda o śmierci Walji do dziś nie została wyjaśniona.

Źródła:

Youtube

Inter-view.info

Burgas24

Trud.bg

Flagman

Flagman

Blitz







 

Komentarze

Popularne posty