18 rzeczy, które mogą zaskoczyć w Bułgarii – cz. III
To już ostatnia część mojej listy, która – ku mojej radości – bardzo Wam się podoba. Mam nadzieję, że i ta część Was nie zawiedzie. Miłej lektury!
13. Kawomaty

14. Potakiwanie i zaprzeczanie
To jedna z najbardziej kojarzonych osobliwości bułgarskich. Obowiązkowo taka informacja znajduje się w każdym przewodniku po Bułgarii. Otóż Bułgarzy wykonują inne gesty, potakując i zaprzeczając. Często pisze się, że odwrotne niż w Polsce. Nie do końca tak jest, gdyż bułgarskie ruchy są trochę inne. Zaprzeczając wykonują płynny i głęboki ruch w dół. Możemy spotkać się także z szybkim i krótkim ruchem głowy do góry, któremu towarzyszy charakterystyczny mlask. Nierzadko też usłyszymy tylko mlask w towarzystwie przeczącego ruchu palcem wskazującym. Potakując natomiast, kołyszą głową na boki. Wygląda to zupełnie inaczej niż nasze przeczenie. Skąd wzięły się te gesty? Teorii jest wiele, ale żadna nie wydaje się wiarygodna. Tym bardziej, że w Europie inaczej potakują również Albańczycy, a na świecie Azerowie i Hindusi.
15. Jedzenie z jednego talerza
Oczywiście nie jest tak, że podczas bułgarskiego obiadu na stole kładzie się michę i każdy z widelcem zabiera się za jedzenie. Sam widelec bardzo często dostaniemy natomiast, jedząc tzw. mezeta. Meze to przystawka, będąca najczęściej dodatkiem do alkoholu. Mogą to być różne sałatki, pokrojone wędliny, oliwki, podroby. Na spotkaniu ze znajomymi, kładzie się na stole różne mezeta, każdy dostaje serwetkę, swój widelec i co jakiś czas coś sobie przegryza. Bez żadnej zabawy w nakładanie na talerzyki :) Podobnie w knajpie, gdy spotykamy się przy piwku. Jeśli ktoś zamówi frytki czy sałatkę, wszyscy dostają widelce. Jeśli zamawiający jest głodny i ma zamiar zjeść sam swoje zamówienie, a nie zostawić pośrodku jako przekąskę dla wszystkich, zawsze pyta, czy może ktoś chciałby się poczęstować.
16. Brak brodzików
![]() |
źródło, ulubiona letnia kombinacja - piwo, frytki i caca, czyli smażone małe rybki |
Standardowy powód narzekań turystów. Nie ma brodzika i woda zalewa całą łazienkę. A jeśli łazienka jest mała, to dochodzi do takich absurdalnych sytuacji, że prysznic jest zupełnie nad sedesem. Na wakacjach można to przeżyć, ale wyobraźcie sobie mieć taką łazienkę, do której nie zawsze można wejść bez klapek, w której sedes jest często mokry i w której zbiera się grzyb. Zupełnie nie rozumiem takiego rozwiązania, ale pewna mądra pani profesor kiedyś próbowała mnie przekonać, że jest ono lepsze niż brodziki. Szkoda, że nie pamiętam, jakich argumentów używała, ale ogromnie się jej bałam i stres wymazał mi całą pamięć :) Podobnie jednak jak z kaloryferami, oczywiście znajdziemy takie mieszkania, w których jest kabina prysznicowa. Młode osoby, które remontują sobie łazienki także często wprowadzają takie innowacje. Nie jest to jednak bułgarski standard.
17. Dresik
![]() |
Łazienki z kwater w Nesebyrze. Zlew razem z prysznicem? Czemu nie! :) |
17. Dresik
Bułgarski dres to nie niebezpieczny typek z ogoloną głową i nieprzyjemnym wyrazem twarzy. W dres ubierają się całe rodziny. Każdy powinien mieć w szafie przynajmniej dwa dresy – do domu i wyjściowy. To idealne ubranie na niedzielny spacer, randkę, wypad do kina czy dzień na uniwersytecie. Nie muszę chyba dodawać, że dresy zawsze są "markowe", najczęściej z Turcji. Do tego odpowiednia reklamówka, a w przypadku dziewcząt fryzura "na telewizor" i outfit gotowy. Oczywiście to trochę z przymrużeniem oka :) Nie wszyscy noszą dresy i widzi się ich coraz mniej. Niemniej jednak to bardzo charakterystyczne dla Bułgarii zjawisko, które jest komentowane przez samych Bułgarów i zwraca uwagę Polaków. Krótko po mojej przeprowadzce zostałam zapytana, czy już się "zbułgarszczyłam" i mam swój dres wyjściowy ;)
Obrazek z bułgarskich demotywatorów. Napis głosi "Pernicki ślub". Pernik to miasto w Bułgarii, które jest obiektem wielu żartów. Można go porównać do polskiego Wąchocka. Według żartów, Perniczanom nieobca jest przemoc, jeżdżą golfami i noszą dresy. A czym wyróżnia się pan młody na pernickim ślubie? Nosi najdroższy dres :) Oczywiście to tylko żarty, a dres jest popularny także w innych częściach kraju, choć zdjęcie z demotywatora to przypadek ekstremalny.
18. Wino i kompot z ulicy
18. Wino i kompot z ulicy
![]() |
źródło |
![]() |
źródło |
A tutaj znajdziecie poprzednie części:
18 rzeczy, które mogą zaskoczyć w Bułgarii – cz. I
18 rzeczy, które mogą zaskoczyć w Bułgarii – cz. II
Szwedzi też najczęściej nie mają brodzików! Nie jest tak, jak na zdjęciach z Bułgarii, że prysznic nad sedesem albo z umywalką, jest oczywiście wydzielony kącik z zasłonką i odpowiednio wyprofilowana podłoga w tym miejscu. I obowiązkowo w każdej takiej łazience stoi "ściągaczka" do wody :)
OdpowiedzUsuńSuper cykl, zastanawiam się nawet nad szwedzkimi niespodziankami, ale póki co wynotowałam sobie dopiero cztery! :D
No proszę, to mnie zaskoczyłaś :) W Bułgarii teoretycznie też podłogi są wyprofilowane, w praktyce jednak jeszcze nie spotkałam się z łazienką, w której woda spływa idealnie. A cóż to takiego ta "ściągaczka"? :) Przydałoby się coś takiego w mojej łazience.
UsuńChętnie poczytałabym o szwedzkich niespodziankach! Jak nie dasz rady wymyślić więcej, napisz chociaż o tych czterech :)
Najbardziej zbliżonym odpowiednikiem Wąchocka jest jednak Gabrowo. Pernik jako zjawisko kojarzy się, mi przynajmniej, z Wałbrzychem, albo Nową Hutą, czyli miastami gdzie jest niebezpiecznie i o których czasem się żartuje, np. taki dialog:
OdpowiedzUsuńwczoraj wyszedłem na stare miasto, a tam pelno dresow pod mariackim
to nie sa dresy !!
?
to nowohutcy mieszkańcy w strojach ludowych
Porównałam Pernik do Wąchocka, bo to jedyne polskie miasto będące obiektem żartów, które znam. Jeśli chodzi o tematykę żartów, to oczywiście jest zupełnie inna. O kawałach związanych z Wałbrzychem czy Nową Hutą pierwsze słyszę :)
UsuńJa też, chociaż od pięciu lat mieszkam w Krakowie ;).
UsuńJestem niepocieszona, że to już koniec, bo czekałam zawsze na te wpisy :) Może jednak znajdzie się coś jeszcze w zanadrzu? :D
OdpowiedzUsuńJasne, że najbardziej poruszyła mnie kwestia brodzików :D Popatrzyłam na jedno ze zdjęć i myślę sobie "po co ona je wstawia? łazienka jak łazienka, pokazałaby jak wygląda ten brodzik.. " - a tu jest !!! :D jaja !!! :D dlaczego oni to robią ? :D a czy TY masz brodzik? :P
Jeszcze raz: kocham te wpisy !!!! <3 :)
Na pewno coś wymyślę :) No i oczywiście będzie jeszcze obiecana Albania! :)
UsuńJa mam brodzik, ale tylko sam dół, bez kabiny. Gdy się wprowadziliśmy była materiałowa (!) zasłonka, która oczywiście po kilku dniach nadawała się do wyrzucenia. Kupiłam piękną pcv, która jednak okazała się za krótka, bo ta rura do wieszania jest zamontowana bardzo wysoko. Ciężko znaleźć mi dłuższą, choć czasem dochodzę do wniosku, że to i tak bez sensu, bo mój Bułgar przyzwyczajony do tego, że mokro to właśnie normalnie, i tak rozsuwa zasłonkę, bierze z półki to i tamto, łazi po łazience i w końcu i tak cała jest zalana, a ja się wkurzam :) "Dlaczego oni to robią?" zadaję sobie więc każdego dnia i nie mogę zrozumieć, co złego może być w kabinie prysznicowej :)
Rakiję miałam okazję spróbować, jak byłam na wakacjach w Chorwacji i tam też starsi zazwyczaj ludzie sprzedawali ją, na ulicy w plastikowych butelkach :D i również brodzik, czy też jego brak, mnie najbardziej zafascynował, u Nas to pewnie by ich zaszokowało to, że mamy suche podłogi w łazience i nie można sobie "pochlapać" :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA smakowała Ci rakija? Dla mnie ma zbyt intensywny smak, no i oczywiście trochę zbyt wielką moc :)
UsuńRzeczywiście, może czuliby się zbyt ograniczeni - tu nie chlap, tam uważaj, tego nie zamocz :D
nawet jednego kieliszka nie przełknęłam do końca, trzeba jej przyznać jest mocna ;) resztę tego wywaru (czyli całą butelkę poza 1 odlanym kieliszkiem) sprezentowałam tacie :)
UsuńTeż przywiozłam do domu, ale nikt nie chce tego pić :)
UsuńMi strasznie smakuje! Sama jestem zaskoczona, bo zwykle nie przepadam za mocnymi alkoholami.
Usuńwspaniałe socjologiczne spojrzenie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUwielbiam ten cykl! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec :) Ale liczę, że stworzysz własną, jak to prawie obiecałaś na facebooku ;)
UsuńAch, rakija. :) Tradycja pewnie równie wielka co węgierska pálinka, która choć oficjalnie już nielegalna, dalej jest pędzona na potęgę i nikt nie śmie egzekwować tego prawa. ;) Węgrzy gustują jednak w mooocnej pálince, oceniając na język tak z 70% miało to co piłem. Ja przetrwałem, Włosi znieśli już to gorzej, tzn. dusząc się. ;)
OdpowiedzUsuńDomowe rakije też mają nierzadko 70%, a nawet więcej. Ja bym nawet nie spróbowała :D
Usuńco do potakiwania i zaprzeczania jest z tym niezły ubaw :D mój brat wyprowadził się do Bułgarii i jak przyjeżdża to ciężko się dogadać ze względu na to właśnie haha :)
OdpowiedzUsuńFajnie przeczytać o tym, co mniej typowe w danym państwie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy na naszego bloga www.pocztowka-z.blogspot.com i nasz fanpage na facebooku.
Wiktoria i Piotr
"Dres wyjściowy" położył mnie na łopatki :D
OdpowiedzUsuńCo do łazienki to sam mam tak, że nie mam brodzika - prysznic jest luzem bez żadnej kabiny. Tyle, że w drugim kącie łazienki, więc sedes nie jest mokry. :-) Nie wiem czy to nie fińskie rozwiązanie, bo Moja Lepsza lubi tamtejsze wnętrza.
OdpowiedzUsuńJeśli będzie czwarty odcinek o zaskakujących rzeczach w Bułgarii, to dorzuć coś o przetworach z róży. Nas różane dżemy zaskoczyły in plus i doprowadzały do błogość podczas wakacji na Morzem Czarnym.